Info
Wszystkie km: 58150.70 kmKm w terenie: 7908.80 km - 13.60%
Czas na rowerze: 111d 04h 49m
Prędkość średnia: 21.79 km/h
Więcej Info
2011
2010
2009
2008
2007
2006
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2012, Maj3 - 4
- 2012, Kwiecień4 - 5
- 2012, Styczeń4 - 6
- 2011, Grudzień13 - 14
- 2011, Listopad15 - 1
- 2011, Październik7 - 0
- 2011, Wrzesień20 - 2
- 2011, Sierpień13 - 26
- 2011, Lipiec15 - 8
- 2011, Czerwiec22 - 11
- 2011, Maj26 - 13
- 2011, Kwiecień28 - 24
- 2011, Marzec18 - 20
- 2011, Luty9 - 13
- 2011, Styczeń14 - 6
- 2010, Grudzień10 - 10
- 2010, Listopad14 - 19
- 2010, Październik16 - 8
- 2010, Wrzesień10 - 5
- 2010, Sierpień14 - 15
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec18 - 20
- 2010, Maj12 - 16
- 2010, Kwiecień12 - 19
- 2010, Marzec7 - 10
- 2010, Luty5 - 4
- 2010, Styczeń2 - 3
- 2009, Grudzień7 - 22
- 2009, Listopad10 - 15
- 2009, Październik12 - 13
- 2009, Wrzesień12 - 13
- 2009, Sierpień15 - 7
- 2009, Lipiec24 - 1
- 2009, Czerwiec9 - 9
- 2009, Maj11 - 11
- 2009, Kwiecień22 - 17
- 2009, Marzec9 - 4
- 2009, Luty6 - 10
- 2009, Styczeń4 - 8
- 2008, Grudzień9 - 11
- 2008, Listopad13 - 25
- 2008, Październik12 - 14
- 2008, Wrzesień14 - 32
- 2008, Sierpień19 - 33
- 2008, Lipiec12 - 29
- 2008, Czerwiec19 - 23
- 2008, Maj14 - 13
- 2008, Kwiecień18 - 37
- 2008, Marzec10 - 13
- 2008, Luty10 - 26
- 2008, Styczeń5 - 7
- 2007, Grudzień10 - 20
- 2007, Listopad5 - 16
- 2007, Październik8 - 26
- 2007, Wrzesień16 - 7
- 2007, Sierpień22 - 12
- 2007, Lipiec19 - 8
- 2007, Czerwiec24 - 90
- 2007, Maj21 - 17
- 2007, Kwiecień17 - 4
- 2007, Marzec9 - 7
- 2007, Luty6 - 3
- 2007, Styczeń2 - 0
- 2006, Grudzień8 - 0
- 2006, Listopad1 - 0
- 2006, Październik5 - 0
- 2006, Wrzesień14 - 0
- 2006, Sierpień26 - 1
- 2006, Lipiec25 - 0
- 2006, Czerwiec22 - 6
- 2006, Maj2 - 0
- 2006, Kwiecień9 - 0
- 2006, Marzec3 - 0
Dane wyjazdu:
110.10 km
0.00 km teren
03:35 h
30.73 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Rower:
Tour de Pologne - dzień
Niedziela, 16 września 2007 · dodano: 16.09.2007 | Komentarze 0
Tour de Pologne - dzień 2...Ranek... 8 z minutami śniadanie, wychodzimy przed hotelik, z biura wychodzą dziewczyny... a to mieliśmy kolarzy w hotelu?! niestety już opuszczały Karpacz... :| Ruszamy wcześniej obmyśloną trasą... podobnie do wczoraj... ale tylko na przełęcz Kowarską a później już w nieznane... na podjeździe usiadł nam na kole jakiś fr'dowiec... 300 m spokojnego tempa i odpada :P jakby inaczej mogło być... :) Z przełęczy Kowarskiej jedziemy ostro, Romek z racji bardziej doświadczonego szosowca prowadzi, ale po kilku minutach już nie chciało mi się siedzieć z tyłu na ogonie i podciągnąłem troszkę na zjeździe... Leszczyniec - Pisarzowice... jedziemy 40 km/h a z nudów mógłbym dubać w nosie :P tak lekkie kręcenie że aż żal... ale po co się spalać na początku wyjazdu... po chwili orientuję się że nie jedziemy już zamierzoną trasą i wyjężdżamy w Kamiennej Górze... a miała być Lubawka... ale nic... troszkę krócej się zrobiło... jedziemy dalej 38-40 km/h aż dziwne... ciągle leciutko w dół... nagle Romek mówi "niepodoba mi się ta droga, ciągle w dół... co będzie później?" eee... nie panikuj :D - Marciszów... cichutko nic nie mówię widząc wcześniejszy zjazd na Jelenią Górę... ufff nie zauważył go :D jedziemy dłuższą drogą :D:D:D... 10 km za Marciszowem, a 1-2 km przed Bolkowem... :P pytanie... a gdzie to mamy skręcić na tę Jelenią? hehe... Marciszów już 15 minut za nami :P rozlega się śmiech... a wiesz gdzie jechać... no ba... jestem wzrokowcem... mapa w głowie utkwiła :P Bolków - tuteż podjazd kilku km Romek ciągnie 26-29... daję krótkie zmiany bo już sił brakuje... Romek dalej ostro... na zjeździe już odpoczynek... kolejny podjazd... tym razem ja na pierwszego... moje tempo to się mniej zmęczę, takie założenie :D ... jedą...patrzę na licznik "ożesz brigit... 18-20" na szczycie Romek robi zmianę... słyszę tylko sapanie... podczas drogi powrotnej mówi mi "tam już nie mogłem Ci koła utrzymać" "lekkie" zdziwienie ale nic.. hehe miło że Romek siada czasem :P - Kaczorów - do samego Karpacza krótkie zmiany.. dosłownie minutowe... fajnie tak :D i ten samochód z przeciwka któremu w pewnym momęcie samoistnie... no może i nie samoistnie bo za sprawą wiatru podnosi się maska i zasłania mu widoczek :D ale się uśmialiśmy :D - Jelenia Góra - Karpacz... ja jeszcze na Orlinek, bo jakby można było tego nie zaliczyć... ale Romek znowu wysiadł i nie pojechał tam ze mną... na zjeździe o włosy między dwoma samochodami... ale nie panikować to 1 zasada :) później dziecko na drodze tuż za wyjeściem z ostrego zakrętu... nic się nikomu nie stało, hehe... przypomniałem sobie że mam klucze od pokoju <haha> podjeżdżam pod hotel a Romek rozwalony na ławce :P a trzeba było zadzwonić... idealnie zdążyliśmy na "Kubicę" w domku byłem na 22 :)
Ten dzień zapadnie mi w pamięci... nie tylko mi :P ... tak sprzyjającego wiatru nigdy nie miałem... nie mieliśmy!!! totalny szok :) pogoda dopisała... wypas!!!